Klub Wodny Żabi Kruk

Stowarzyszenie Kultury Fizycznej "Klub Wodny Żabi Kruk" aktualnie zrzesza około 40 osób. Jest członkiem Polskiego Związku Kajakowego. Działalność statutowa gdańskiego klubu ma charakter NON-PROFIT i obejmuje wspieranie i upowszechnianie kultury fizycznej i sportu. Przejawia się ona w nauce i doskonaleniu umiejętności pływania kajakiem każdego typu. Pływamy po wodach nizinnych i górskich. Kajakarzy z Żabiego Kruka można także spotkać na morskich wodach Zatoki Gdańskiej.

Ponadto na przystani klubu można skorzystać z usług wypożyczalni kajaków i zobaczyć Gdańsk z kajaka. 

Wakacyjny spływ - dogrywka WEL

14-17 sierpnia 2009 r.

 

Po klubowym, wakacyjnym "dużym" spływie Drawą, w przedłużony weekend sierpniowy, postanowiliśmy jeszcze gdzieś popłynąć. Pogoda dopisywała, było kilka pomysłów, ale w końcu wypadło na Wel. Zebrała się kilkuosobowa grupka klubowiczów.

Wyruszyliśmy we czwartek wieczorem. W nocy dotarliśmy do Dąbrówna, które było miejscem startu naszego spływu. Mimo ciemności udało się odnaleźć biwak i rozbić namioty. Wczesnym rankiem (około południa) po odprowadzeniu samochodu i ulokowaniu bagaży w kajakach wyruszyliśmy na szlak. Tego dnia rzeka okazała niesamowicie zmienna. I z tego też powodu powstał problem językowy - czy Wel jest rodzaju żeńskiego czy męskiego. Miejscowa ludność zapewne zainspirowana jej kobiecą zmiennością stosuje rodzaj żeński, natomiast słowniki twierdzą, że: "Nazwa pochodzi od prasłowiańskiego wyrazu o znaczeniu "wilgoć, woda", a co ciekawe: ten sam element słowny występuje w nazwie Wawel (pierwotnie Wąwel). Dawniej odmieniano Wel, Wla (a też Wąwel, Wąwla), była to więc nazwa rodzaju męskiego. Są wprawdzie dowody, że lokalnie odmieniano ją jak rzeczownik żeński (nad Wlą lub Welą), ale nie ma to głębszego uzasadnienia. Nazwę tej rzeki powinniśmy więc odmieniać następująco: DMs. Welu, C. Welowi, N. Welem. (Jan Grzenia, Uniwersytet Śląski).

Wel zaskoczył nas zmiennością swojego charakteru. Pierwszego dnia płynęliśmy wąską strużką wśród traw i łąk, mijając mniejsze jeziora, by po chwili rzeka rozlała się leniwie, szerokim korytem prowadząc nas wśród łąk, pól i drzew. Aż wreszcie stała się dzika, szumiąc złowrogo w górskim kamienistym przełomie. To niesamowite, żeby z tak łagodnej rzeki, Wel nagle stał się rwącym potokiem! Pokonaliśmy półtorakilometrowy odcinek o spadku ponad 2 promili, by po chwili ze spokojem wpłynąć uregulowanym korytem do jeziora Rumian.

Tego wieczoru okazało się, że nie jesteśmy na tym spływie sami....Kiedy to gawędziliśmy przy ognisku, kontemplując gwieździste niebo, zaobserwowaliśmy mnóstwo spadających gwiazd oraz innych obiektów - co zdają się potwierdzać dalsze wydarzenia. Na własne oczy widzieliśmy jak Zyta miała bliskie spotkanie trzeciego stopnia z istotami pozaziemskimi! I natychmiast spieszę tu wyjaśnić, że byliśmy pod wrażeniem jedynie tych promili, które urzekły nas podczas spływania malowniczego przełomu dzisiejszego odcinka!... 

W kolejne dni Wel nie szczędził nam wrażeń. Było sporo przenosek, ale dzięki zapobiegliwości naszego komandora Jacka, byliśmy wyposażeni w wózek, który stanowił znaczne ułatwienie. Rzeka nadal obfitowała w niespodzianki raz po raz zmieniając swój charakter.

Za jeziorem Grądy, Wel to rzeka głęboka, szeroka o łagodnym prądzie i podmokłych brzegach. Za wsią Koty znów towarzyszy nam las, potem łąki, by w Podciborzu przywitać nas dorodnym lasem sosnowym, a zaraz za nim szumem spienionej wody na bystrzu z przeszkodami. Za kolejnym mostem z Ciborzu prąd znów się wzmaga, nurt jest szybki i kręty, a brzegi niedostępne porośnięte łozami. W Olszewie minąwszy kolejne kręte bystrze dopływamy do zniszczonego jazu byłego młyna. Przewodniki zalecają przenoskę, ale przy tym stanie wody decydujemy się spłynąć przeszkodę.

Na jednej z wielu przenosek w tym rejonie, znów mieliśmy dowód na udział sił pozaziemskich w naszym spływie. Po przeniesieniu kajaków za przeszkodę, kajak Sidorki, oswobodził się i zaczął szybko odpływać z wartkim nurtem. (Dla nas było oczywiste, że była to ingerencja istot pozaziemskich, które towarzyszyły nam od jeziora Rumian). Agnieszka rzuciła się na ratunek. Wielkim susem pokonała przeszkodę z przybrzeżnych słupków. Kosmita, który porwał kajak chciał jej przeszkodzić i przewrócił ją, ale dzielna Agnieszka pokonała intruza i odzyskała swój kajak. Cała przygoda skończyła się na stłuczonym łokciu i po chwili ruszyliśmy dalej.

Do Lidzbarka płyniemy w kanionie urwistych brzegów dochodzących do 20 m wysokości. W korycie pokonujemy przeszkody w postaci zwalonych drzew, gałęzi i łóz, a także bystrzy szumiących na kamienistym dnie. Wel ostro meandruje, słychać już miasto i widać pierwsze zabudowania. Mijamy Lidzbark (lokalnie nazywany Welskim dla odróżnienia od Lidzbarka Warmińskiego). Za Lidzbarkiem mijamy jezioro i wpływamy w bardzo malowniczy odcinek rzeki o wysokich brzegach otoczonych lasami. Płyniemy w zielonym tunelu, rzeka meandruje, prąd jest dość słaby, za chwilę pojawiają się łąki, by potem znów szczelnie otoczył nas las. Mijamy Kurojady i Chełsty, gdzie za przenoską rozpoczyna się rezerwat "Piekiełko" o górskim charakterze.

Poziom adrenaliny wzrasta, brzegi dzikie, urwiste i wysokie, słychać szum kolejnych bystrzy i nurtu spienionego na licznych przeszkodach. Wpływamy w kolejny przełomowy odcinek rzeki, typowo górski (kanion leśny), o spadku dochodzącym do ponad 4 promili i silnym prądzie dochodzącym do 5 km/h.

W półmroku "Piekiełka" mijamy coraz to straszniejsze bystrza na morenowych głazach, liczne przeszkody w postaci zwalonych drzew, nie zawsze dobrze widoczne ze względu na zakręty nurtu. Słońce zaczyna chylić się ku zachodowi, a my mamy jeszcze do pokonania 1,5 km odcinek uroczyska.

Ale udało się! W zupełnych ciemnościch, zmęczeni i pełni emocji lądujemy we wsi Trzcin, gdzie nasz spływ dobiegł końca. Tam, miejscowy rolnik obsługujący elektrownię z niedowierzaniem wysłuchał naszej relacji z "Piekiełka". Był zdumiony, że nikt się nie wywrócił. Twierdził, że na 10 przepływających kajaków, 8 się przewraca. I w tym miejscu nie dopatrywałabym się działania sił nadprzyrodzonych lecz dobrej organizacji, wzajemnej pomocy i umiejętności uczestników.

Opisała: J. Frankowska

Klub Wodny Żabi Kruk Gdańsk - czyli Kajaki w Trójmieście.

tel.: 58 305 73 10
email: biuro@zabikruk.pl